To już nękanie? CIełuszecki będzie sądzony. Choć był z tego zarzutu uniewinniony

To już nękanie? CIełuszecki będzie sądzony. Choć był z tego zarzutu uniewinniony

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Leszek Szymański
Został skazany za działanie na niekorzyść firmy, ale uniewinniony z oszustwa, bo nie można oszukać samego siebie. Sąd Apelacyjny wyrok podtrzymał, ale kazał na nowo zająć się zarzutem oszustwa. Sąd Najwyższy cofnął wyrok skazujący za działanie na niekorzyść firmy, uznał za skandaliczny, ale nie zajął się sprawą zarzutu oszustwa, bo tam przecież było uniewinnienie. Więc w sprawie rzekomego oszustwa sprawa rusza od początku. Kolejna odsłona historii Mirosława Ciełuszeckiego.

O sprawie podlaskiego przedsiębiorcy piszemy od kilku lat. Właściciel spółki Farm Agro Planta był jednym z kluczowych pracodawców na Podlasiu. Na początku XXI wieku został oskarżony o działanie na niekorzyść firmy, był też zarzut oszustwa (wobec własnej spółki). Sąd pierwszej instancji uznał, że nie można oszukać samego siebie, więc z zarzutu przedsiębiorcę uniewinnił. Skazał za to za działanie na niekorzyść firmy.

Dwadzieścia lat gehenny

O absurdalności zarzutów pisaliśmy wielokrotnie. Dość powiedzieć, że „przestępstwo” polegać miało na sprzedaniu własnej firmie swoich własnych działek po rzekomo zaniżonej cenie. Cena okazała się potem porównywalna z rynkową, w dodatku całe pieniądze z transakcji trafiły na konto firmy. Czyli firma zyskała, bo miała i działki, i pieniądze. Proces był kuriozalny, biegli niekompetentni, jednemu z nich przelew ELIXIR kojarzył się z płynem. W dodatku w czasie procesu w sądzie, prokuraturze, bądź u biegłego (tego nie dało się ustalić) zaginął komputer z danymi firmy, będącymi dowodem w śledztwie. I mającymi świadczyć na korzyść oskarżonego… Po wielu latach zapadł wyrok skazujący.

W 2018 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że Ciełuszecki jest winny działania na szkodę własnej firmy. Ale jednocześnie nie jest winny oszustwa, bo nie jest możliwe oszukanie samego siebie. Rok później, w październiku 2019 roku Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok skazujący, ale kazał pochylić się ponownie nad zarzutem oszustwa. W grudniu 2020 roku Sąd Najwyższy rozpatrzył kasację od wyroku skazującego. Także stwierdził, że nie można oszukać samego siebie. Uznał też jednak, że Sąd Apelacyjny popełnił poważne błędy w ogóle uznając wyrok pierwszej instancji. Uznał działanie sądu za rażące naruszenie zasad państwa prawa. Rzecz w tym, że kasacja odnosiła się do wyroku skazującego. Tymczasem Sąd Okręgowy w Białymstoku posłuchał wyroku Sądu Apelacyjnego i ponownie zajął się absurdalnym zarzutem oszustwa.

Zgubione dowody to nie problem?

Sprawa rusza od początku. A więc na nowo sąd pierwszej instancji będzie badał, czy można oszukać samego siebie. To nie koniec bardzo dziwnych przypadków. Sąd uznał, że nie zajmie się sprawą zgubienia dowodów (komputera stacjonarnego z danymi finansowymi spółki). Wprawdzie dowody mogły świadczyć o niewinności oskarżonego i zgubił je albo biegły, albo sąd, albo prokuratura, ale sędziowie i śledczy nie widzą problemu. Proces przedsiębiorcy rusza zaś od nowa. Sprawa toczy się od 2002 roku. I końca nie widać.

Czytaj też:
Sprawa skrzywdzonego przez sąd przedsiębiorcy. Bez szans na ułaskawienie?

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także